Blog
Dynamika przemian
W artykule znajdziesz:
Głównym problemem młodej prozy w Polsce jest chyba fakt, iż z wielką trudnością przychodzi jej odbudować kulturową całość, odnaleźć swą przynależność do zjawisk wyższego rzędu. A może raczej: ta przynależność daje się określić, ale na innych niż wcześniej zasadach. W minionych dziesięcioleciach czy nawet stuleciach utwory pisane w Polsce przynależały przede wszystkim do uniwersum literatury narodowej - o mniej lub bardziej wyraźnie określonych cechach, własnej historii i dynamice przemian (program uprawnienia budowlane na komputer).
Dziś nowi prozaicy pojawiają się w niewielkiej liczbie - i zapatrzeni w rozmaite, najczęściej obce wzorce: Krzysztof Myszkowski i Marek Kędzierski fascynują się Beckettem, jego stylistyką, redukcją człowieczeństwa do sytuacji elementarnych i ascetyzmem fabuły, Olga Tokarczuk i Bronisław Wildstein (przynajmniej jako autor ostatniej swej powieści O zdradzie i śmierci) zerkają w stronę nowej historyczności w stylu d’Ormessona lub Parnickiego, Jerzy Pilch bliżej jest Jerofiejewa - z jego mitologizacją własnej biografii i zanurzeniem jej w materii przyrządzonego kunsztownie języka, Manuela Gretkowska i Natasza Goerke stylizują postmodernistycznie, erudycji, dowcipu czy znajomości świata używając niczym szminki do warg, Andrzej Stasiuk - jak zauważył ostatnio Mieczysław Orski - tworzy przewrotną replikę Londonowskiego świata mocnych ludzi (program uprawnienia budowlane na ANDROID).
Anna Bolecka rekonstruuje mityczny kosmos sprzed narodzin, utrzymany w poetyce powieści „kresowej”, Jakub Szaper przebywa w groteskowo-fantastycznym świecie Gogola, Bułhakowa czy Gombrowicza, Tomek Tryzna komponuje swą powieść z cegiełek mitów kultury popularnej. 1 tak dalej. To się nie składa. Pisarze debiutujący w ostatnich latach tworzą konstelację indywidualności nie połączonych w sposób wyraźny pomiędzy sobą, choć mieszczących się całkiem nieźle na mapie literatury światowej. Ale - w takim razie - czy istnieje jeszcze „literatura polska” jako zjawisko wyodrębnione tematycznie lub stylistycznie, czy trwa jakiś dialog pomiędzy ludźmi piszącymi dziś w kraju (uprawnienia budowlane)?
Siły przebicia
Ten dialog odbudowuje się osobliwie, bo w kłótni - takiej na przykład, jak ta międzypokoleniowa, która przetaczała się niedawno przez łamy „Tygodnika Powszechnego” (program egzamin ustny). Można by ją było uznać za mało treściwą, bo w końcu pretensje czterdziestolatków do młodszych kolegów - że miast światopoglądu i etosu dopracow-ali się głównie posad w redakcjach czasopism, radia i telewizji oraz „siły przebicia” przypominają jako żywo nawoływania ciotek wiadomego Józia, aby stał się co prędzej „kobieciarzem” lub „koniarzem”. Kimś stajemy się wtedy dopiero, gdy rzeczywistość nas do tego przymusi - milej bowiem żeglować na fali nieskończonych stylizacji niż, czując pod tyłkiem twardość gołej ziemi, domacywać się od nowa najbliższych przedmiotów. Takie odkrycie „ja” w elementarnym, wiedzionym od nowa dialogu ze światem przydarza się po wielkich katastrofach, ale przychodzi też czasem w wyniku wielkiego przesytu, inflacji form i konceptów (opinie o programie).
Sądzę - mam nadzieję - że przesyt taki czeka nas niebawem wskutek nieuniknionego kryzysu postmodernizmu. Jeśli nie odczuwamy jeszcze tej konieczności, to wskutek osobliwej sytuacji kultury w krajach dawniej komunistycznych. Odzyskanie politycznej wolności zbiegło się w nich bowiem z karierą postmodernizmu jako symbolu swobody i „światowości” - stąd w przygodę postmodernizmu rzucili się zrazu niemal wszyscy, nie dostrzegając, ile w tej wielkiej zabawie ukrytego bólu, nudy, a może nawet przerażenia (segregator aktów prawnych).
W samej rzeczy, atmosfera radosnego festynu, w trakcie którego ogłasza się wśród wiwatów kolejno śmierć człowieka, ludzkiego „ja”, sztuki, sensu, historii, wartości, hierarchii itd„ intronizując na to miejsce język, który sam się mówi, nieskończony proces rozsiewania form i znaczeń - rodzaj gigantycznego mechanizmu, kręcącego się coraz szybciej bez widocznego celu - otóż atmosfera ta ma w sobie coś upiornego, zwłaszcza gdy przyklaskują jej wytworni intelektualiści; ma też w sobie nieodparty komizm, gdy zważyć, iluż to łamańców uczonego żargonu potrzeba, aby wszem i wobec uzasadnić kapitulację bardziej wyrobionego smaku i autorytetów przed ideą zatarcia wszelkich hierarchii. Ta zresztą w praktyce oznacza najczęściej ustępstwo przed gustem zbiorowego kretyna (promocja 3 w 1).
Najnowsze wpisy
Określenie granic działki geodezyjnie to staranny proces identyfikacji oraz zaznaczenia kluczowych punktów granicznych danego terenu. To stanowi istotny element w…
Obiekt małej architektury to niewielki element architektoniczny, który pełni funkcję praktyczną, estetyczną lub symboliczną w przestrzeni publicznej lub prywatnej. Mała…
53 465
98%
32